Bez kategorii

Samotne podróżowanie- przyjemność czy konieczność

Wiele osób, gdy słyszy, że jestem samotnym podróżnikiem, otwiera oczy ze zdziwienia. Często pada również wtedy stwierdzenie: „Nie boisz się?” albo „Głupio chyba tak samemu”. Prawda jest jednak taka, że wszystko zależy od nastawienia, typu człowieka i własnych przyzwyczajeń.

Wychodzę z założenia, że wszystko ma swoje plusy i minusy. Podróżowanie w towarzystwie również ma swoje ciemne strony. Ludzie przywykli jednak, że wszystko trzeba robić z kimś i stąd to całe zdziwienie i wszystkie pytania.

Jak ja odbieram samotne podróżowanie i czym dla mnie jest?

Jak już nieraz wspominałam, podróże od pewnego czasu stanowią ważną część mojego życia. Jest to moja pasja, a uważam, że jeżeli coś nas interesuje, trzeba się w tym realizować. Ludzie dzielą się na dwie grupy. Tych, którzy chcą coś osiągnąć i to robią i tych, którzy chcieliby, ale cały czas odkładają to na później lub szukają wymówek. Nieraz słyszałam, że „Chciałabym podróżować, ale nie mam z kim”. Wiadomo, łatwiej jest mieć kogoś u boku, kto towarzyszy nam w wyjazdach, ale jeżeli naprawdę się czegoś chce, to można wszystko. Również podróżować w pojedynkę.

Myślę, że najgorzej jest zacząć i przełamać pewną barierę w głowie. Mój pierwszy samotny wyjazd miał nieco inny charakter, nie był typowo turystyczny, więc było mi trochę łatwiej. Leciałam do Pragi na turniej tenisowy, a jako że było to moje ogromne marzenie od 10 lat, nie myślałam o strachu.

Później, gdy w głowie pojawiały się różne marzenia związane z podróżami, stwierdziłam, że nie mogę ciągle odkładać ich na później. Czekać, aż znajdę kogoś chętnego, kto ze mną poleci, bo taki moment może przyjść za rok, dwa, dziesięć, a ja chcę jechać teraz. I tak spędziłam tydzień na Majorce.

Jeżeli naprawdę w życiu się czegoś chce, trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i działać.

Może o tyle jest mi łatwiej podróżować w pojedynkę, że jestem typem samotnika. Lubię przebywać sama ze sobą, ale nie oszukujmy się, człowiek jest istotą stadną i potrzebuje kontaktu z drugą osobą. Nawet jeżeli jestem w stanie dłużej wytrzymać bez towarzystwa, to w końcu przychodzą kryzysy. Jeżeli podróż trwa 2 czy 3 dni, to nie stanowi to dla mnie większego problemu, ale gdy zajmuje już kilka tygodni, pojawiają się gorsze chwile. Wiadomo, są telefony, więc podczas wszystkich moich wyjazdów mam stały kontakt z rodziną i przyjaciółmi, ale to nie to samo. Każdy ma swoje sprawy i problemy. Nawiązywanie nowych znajomości też nie jest moją mocną stroną. Wiadomo, zdarza się, że z kimś porozmawiam, ale są to raczej luźne rozmowy, niewystarczające na co dzień.

Największym minusem samotnych podróży jest to, że nie można na bieżąco dzielić się swoimi odczuciami i przemyśleniami. Można robić zdjęcia i później je pokazywać, ale to nie to samo. Podczas odpoczynku w parku czy na ławce, obok dostrzega się same grupki, spędzające czas razem i wtedy również przychodzą gorsze chwile i chciałoby się mieć kogoś obok.

Żeby nie było tak pesymistycznie, uważam, że takie samotne podróże to też sporo plusów :). Chodzę w życiu własnymi ścieżkami i nie lubię sie dostosowywać. Uwielbiam to poczucie niezależności i to, że mogę robić, co tylko chcę. Nie muszę pytać nikogo o zdanie i mogę w pełni skupić się na przeżywaniu i poznawaniu nowego miejsca. Jestem tylko ja i moje myśli.

Co więcej, samotne podróże bardzo uczą samodzielności i budują człowieka. Dają mu ogromną siłę i pozwalają poznać siebie. Dzięki nim przełamałam barierę językową i otworzyłam się na innych. Stałam się dużo pewniejsza siebie i poczułam, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych, że mogę podejmować w życiu odważne decyzje, bo jestem gotowa na ich konsekwencje. To właśnie dzięki podróżom podjęłam decyzję o przeprowadzce za granicę, bo wiem, że jestem na to gotowa.

10 myśli w temacie “Samotne podróżowanie- przyjemność czy konieczność”

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.